Zastanawiałam się poza tym, czy nie pobawić się w bloga z tłumaczeniami zagranicznych ficków - jest ich w końcu strasznie dużo, a niektóre dobre że oesu i trochę szkoda, że niektórzy nie mogą ich przeczytać przez to, że nie są po polsku. Nawet już mam kilka typów, tylko że wszystkie cholernie długie. Ja mam talent do wybierania sobie materiałów. |D Co o tym sądzicie? Myślicie, że to jakoś zda egzamin? n.n
Dobra, smęcenia koniec, zapraszam teraz na rozdział. Miłej lektury~.
Tytuł: A man in Love.
Gatunek: Komedia, romans.
Pairing: KyuMin.
Ostrzeżenia: +16? |D
Liczba słów: 1104.
Sungmin, Sungmin, Sungmin. Jesteś naprawdę złym dzieckiem.
Pomimo, że ciągle sobie to powtarzałem, to mój zapał czy satysfakcja bynajmniej nie malała. Nie chciałem odpuścić temu idiocie faktu, że tak bestialsko się nade mną znęca. Niby sam po części sie do tego przyczyniałem (choć nie chciałem się do tego przyznawać), jednak kara i tak i tak mu się należy.
Mój mały żart przygotowywałem od kilku dni, choć może to zbyt duże słowo - próbowałem wymyślić, jak w ogóle wcielić go w życie. Nie był specjalnie górnolotny, ale dawał mi prawie stu procentowe prawdopodobieństwo na sukces. W końcu, kiedy w ogromnym pudle znalazły się wszystkie potrzebne rzeczy, a Kyuhyun wybył gdzieś z Hyukjae, mogłem rozpocząć akcję o wdzięcznej nazwie "Wrobić Kyuhyuna, żeby było mu w końcu głupio". Chwytliwe, no nie?
***
Ja, taszczący za sobą pudło rozmiarów starego telewizora kineskopowego, nie mogłem wyglądać normalnie. Pewnie gdyby ktokolwiek wyszedł wtedy na korytarz, uznałby, że lepiej nie pytać, co w nim trzymam i od razu zadzwoniłby po gliny. Wtedy mój plan w ogóle by się nie udał, a wszystkie żenujące rzeczy okazałyby się moją sprawką. Ale ja byłem dzieckiem szczęścia - bez problemu udało mi się dotrzeć do pokoju maknae, który okazał się całkowicie pusty, a potem zamknąć się w nim na klucz. Mogłem działać. Nie marnując czasu wyjąłem zawartość kartonu, uśmiechając się złośliwie pod nosem.
Kyuhyun, och, Kyuhyun... już mi cię szkoda!
***
Droga powrotna była trudniejsza, niż przypuszczałem. Niby była to ta sama odległość, ale za to z większym obciążeniem. Pudło wyładowane po brzegi ciuchami Kyuhyuna okazało się ważyć więcej, niż mogłem kiedykolwiek przypuszczać - czułem się jak wół pociągowy, próbując ruszyć je z miejsca. Po jakichś dwudziestu minutach (w porównaniu z poprzednimi czterema, cóż) udało mi się wepchnąć karton z powrotem do siebie. Xian, któremu przerwałem zabawę, spojrzał na mnie jak na jakiegoś nienormalnego, a ja tylko cicho westchnąłem. Byłem doskonale świadom, że tak wyglądam, jednak musiałem zająć się czymś innym. Gdzie mam teraz schować mój skarb? Do mojej szafy się raczej nie zmieści, pod łóżkiem tym bardziej. Ze stroną Donghae było tak samo. Wyrzucić to za okno? Wstawić do łazienki? Nie były to chyba najlepsze pomysły. Ostatecznie wepchnąłem karton w najdalszy róg pokoju i przykryłem go kocem.
Kamuflaż jakich mało.
***
Kiedy schodziłem na kolację, starałem się wyglądać tak, jakbym był zupełnie niewinny - co swoją drogą doskonale mi wychodziło. Bez zbędnego przeciągania zjadłem ciepły posiłek przygotowany przez Wooka, cicho rozmawiając i śmiejąc się z innymi członkami zespołu.
- Może jutro wyjdziemy gdzieś razem? Ryeo chyba ma już dość gotowania - zaproponował Yesung, zerkając w stronę wymienionego chłopaka. Większość chłopców zaaprobowała jego słowa, od razu zaczynając sie przekrzykiwać, do której knajpy pójść. Z uwagą przyglądałem się um, uważając, by nie zacząć chichotać. Naprawdę, wyglądali jak dzieci - a pewnie, gdybym nie miał ubawu z wyobrażania sobie najbliższego wieczoru, robiłbym to samo, co oni. Zaabsorbowany śledzeniem dyskusji nie zauważyłem, kiedy podszedł do mnie Kyuhyun. Pochylił się, opierając głowę na moim ramieniu.
- A może pójdziemy na kotlety w kształcie rybki? - zapytał cicho, unosząc brwi. Uśmiechnąłem się szeroko, odwracając głowę w jego stronę i patrząc mu w oczy.
- Aż tak podobało ci się noszenie mnie na barana? - pokręciłem lekko głową, klepiąc go po czółku. Potem powróciłem do jedzenia, ale on nie miał chyba zamiaru się odsunąć. Do końca posiłku przytulał się do moich pleców, a ja nie miałem nic przeciwko.
***
- Kyuhuyn, zauważyłeś, że już za niedługo święta? - zapytałem, zerkając w stronę maknae, kiedy szliśmy w stronę jego pokoju. Było koło jedenastej wieczorem, ale i tak byliśmy pierwszymi, którzy 'skapitulowali'. Mój towarzysz westchnął cicho, zbliżając się do mnie i obejmując w pasie. Chyba trochę zbyt dużo wypił...
- Faktycznie. Ile to, trzy tygodnie? - z mojego gardła wydobył się potakujący pomruk, gdy postawił w miarę prawidłową hipotezę. Przygryzłem delikatnie wargę, wyciągając dłoń, by nacisnąć klamkę.
- Co chciałbyś odstać? - spojrzałem na niego, wchodząc do środka. Naprawdę chciałem mu coś dać, tak jak z resztą każdemu członkowi zespołu. Bez zbędnego pośpiechu usiadłem na łóżku, przechylając lekko głowę. Maknae wzruszył ramionami.
- Nie wiem, zastanowię się - wymamrotał, przeczesując palcami włosy. - Będziesz miał coś przeciwko, jeśli pójdę pod prysznic? Mam wrażenie, że śmierdzę.
Parsknąłem cichym śmiechem, kiwając głową, po czym odwróciłem wzrok, gdy zaczął rozbierać się na środku pokoju. Poczułem, jak się rumienię i bardzo ucieszył mnie fakt, że było ciemno. Bardzo. cierpliwie poczekałem, aż Kyu już w stroju Adama wejdzie do łazienki. Wtedy wstałem, zebrałem to, co zostawił na podłodze i... co miałem z tym zrobić. Zastanowiłem się, marszcząc brwi. W ostateczności wszystko wylądowało pod jednym z łóżek. Sam położyłem się potem na tym kyuhyunowym, udając, że zasnąłem.
***
'Obudziłem się' dopiero, kiedy z ust maknae wyrwał się zaskoczony okrzyk. Powoli uniosłem głowę, przecierając oczy i spoglądając nieprzytomnie w jego stronę.
- Coś się stało? - wymamrotałem, wygodniej układając się na poduszce. Kyuhyun spojrzał na mnie, potem na zawartość szafy, a potem znów na mnie.
- Nie, żeby coś, ale skąd w mojej szafie... dlaczego... - zaczął, kręcąc w niedowierzaniu głową. Zaraz potem jednak klepnął się otwartą dłonią w czoło i uśmiechnął lekko. - Ja wiem.
Zmarszczyłem brwi, niekoniecznie pojmując tor jego rozumowania. On zaś postąpił kilka kroków w moją stronę.
- Chciałeś mnie zobaczyć w stringach, więc podmieniłeś mi ubrania - stwierdził, śmiejąc się cicho. Rozwarłem szeroko oczy, szczerze zszokowany, nawet nie czując, jak się rumienię. Uchyliłem lekko wargi, próbując znaleźć jakąś ciętą ripostę.
- No, już mnie tu nie czaruj. Wiem swoje - nie miałem okazji zaoponować, kiedy w pewnym momencie nade mną zawisł. Nasze usta dzieliły milimetry, a on wpatrywał się w moje oczy. - Przyznaj się.
- Nic nie zrobiłem! - krzyknąłem prawie, próbując go od siebie odepchnąć. Wbrew pozorom, Kyuhyun był dość ciężki, więc niewiele mi to dało. Miałem wrażenie, że moje serce zaraz wyskoczy z klatki piersiowej, a ja zejdę na zawał. Przynajmniej posadzą go za to do więzienia, zawsze jakieś pocieszenie.
- Mhm, na pewno - mruknął na chwilę przed tym, nim nasze wargi się zetknęły. I co miałem teraz zrobić? Bez ruchu czekałem, aż mu się znudzi i się ode mnie odsunie, ale on nie miał takiego zamiaru. Zaparło mi dech w piersiach, kiedy poczułem jego dłonie pod koszulką. Zadrżałem, zaciskając oczy - i dopiero wtedy przestał.
- Nie bój się - szepnął, przesuwając nosem po moim policzku. Dlaczego, dlaczego on był taki przekonujący? I dlaczego zawsze musiało wyjść na jego? Przełknąłem ślinę i niewiele myśląc przyciągnąłem do siebie jego twarz, układając dłonie na jego policzkach.
- Nie boję się - odparłem pewnie, a on nie czekając na nic pocałował mnie tak, że naprawdę zabrakło mi tchu. Uchyliłem wargi, wpuszczając jego język do środka i mrucząc cicho. Palce Kyuhyuna błądziły po moim torsie, a ja nawet nie zauważyłem, kiedy zsunął mu się z bioder ręcznik. Opuściłem powieki, całkowicie mu się oddając.
Przez wyjazd zaniedbałam komentowanie, sory :-( Ok szczerze myślałam, że podmieni mu ciuchy na różowe XD Nie wiem co sobie wtedy myślałam :-) Rozdział oczywiście bardzo mi się podobał bo wogóle uwielbiam wszystko co jest związane z Sungmin'em
OdpowiedzUsuńVisamin
Omo, nie szkodzi, cieszę się, że już wróciłaś. <3
UsuńNa początku faktycznie był pomysł, żeby podmienić mu ciuchy na różowe, ale oczywiście mój mózg stwierdził, że to nudne i musiałam walnąć coś nienormalnego. |D Mam jednak nadzieję, że tak też jest w porządku. .3. Cieszę się, że rozdział Ci się podobał i bardzo, bardzo dziękuję za komentarz. <3