czwartek, 29 sierpnia 2013

A man in Love [8/10]

      Ahoj, dzielni żeglarze~!
      Dzisiaj kolejny rozdział A man in Love, ja zaś myślę nad kolejnym fickiem typu EXO + dzieci. Mam dylemat, czy wrzucić ich znowu z takimi maluchami, czy raczej niekoniecznie, żeby już im pyskowali i sprawiali jeszcze większe problemy... to chyba zależy od tego, na jaki pomysł wpadnę. i jaki pairing będę pisać, bo nad nimi też jeszcze nie myślałam. W każdym razie, to się jeszcze zobaczy. Tymczasem zapraszam do czytania, miłej lektury. ^^

Tytuł: A man in Love.
Gatunek: Komedia, romans.  
Pairing: KyuMin.   
Ostrzeżenia: +16? |D 
Liczba słów: 1104.



      - Sungmin, mógłbyś współpracować - wymamrotał Kyuhyun, kiedy to bezskutecznie próbował zdjąć ze mnie koszulkę. Mimo powagi sytuacji parsknąłem śmiechem, podnosząc się do siadu i nie przerywając krótkich pocałunków, składanych na jego ustach. Podczas gdy ja rzucałem swój t-shirt gdzieś w kąt, on wygodnie usadowił się mi na kolanach, przygryzając moją szyję. Zamruczałem głośno, samemu również nie próżnując - palcami szybko przebiegłem po całych jego plecach, zatrzymując się w końcu na pośladkach. Zacisnąłem na nich dłonie, zaraz potem czując, jak żeby maknae wbijają się mocniej w moje ciało. Syknąłem cicho, lekko się odsuwając i zaprzestając pieszczenia jego przyrodzenia.
      - Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałem wielce obrażony, muskając ustami jego wargi. Kuyhyun prychnął cicho, odwzajemniając moje pocałunki.
      - Mam nadzieję, że nie myślisz, że będę na dole - oznajmił, zabierając się za rozpinanie mojego rozporka. Ledwo zahamowałem głośne parsknięcie, zaraz potem przewracając się tak, by chłopak uderzył plecami w materac, a ja mógł nad nim zawisnąć. Uniosłem lekko jeden z kącików ust.
      - Właśnie miałem zamiar powiedzieć do samo - mruknąłem, mając nadzieję, że dzięki mojej demonstracji na pewno to do niego dotrze. Pochyliłem się, by znów go pocałować, ale nie. On zamiast tego postanowił jednak tylko mnie odepchnąć. Podparł się na łokciach, patrząc na mnie jak na chorego umysłowo.
      - Śmieszny jesteś - zawyrokował, kręcąc głową. Uniosłem brwi, parskając cichym śmiechem. Doprawdy, zabawne. Nie miałem zamiaru się z nim teraz kłócić, a skoro moja wizja mu się nie podobała, nie miałem zamiaru go do niczego zmuszać. Nieco wkurzony jego zachowaniem wstałem i skierowałem się prosto do drzwi, nawet nie fatygując się po swoją koszulkę. Przez jego humory przeszła mi ochota na jakiekolwiek zabawy.
      - Hej, gdzie idziesz? - zawołał za mną Kyuhyun, ruszając w ślad za mną.
      - Jak najdalej - burknąłem, zatrzaskując za sobą drzwi, by ostatecznie dać mu sygnał, że nie życzę sobie jego towarzystwa.


***

      Nie muszę chyba mówić, jak trudno mi było zasnąć? Przez naprawdę długi czas przewracałem się z boku na bok, mamrocząc coś pod nosem i irytując tym Donghae, który powrócił do pokoju niedługo po mnie. Rozmowa nam się w ogóle nie kleiła, więc postanowiłem dać mu spokój - i tak w sumie był nachlany w trzy dupy i niczego nie szło z niego wyciągnąć. W sumie dobrze, że z Kyuhyunem nam nie wyszło. Lepiej tak, niż gdyby Hyukjae miał nas przyłapać... nie chciałem nawet wyobrażać sobie tego, co działoby się wtedy w domu. Nie, lepiej nie.


***

      Obudziłem się zmęczony bardziej, niż poprzedniego wieczoru. Niezbyt chętnie podniosłem się z łóżka, ciągnięty przez poczucie obowiązku wobec Xiana - trzeba było mu dać jeść, pogłaskać... z cichym westchnieniem spojrzałem na kociaka, który to leżał rozłożony obok mojej szafy. Leniwie odnalazłem puszkę z karmą, przełożyłem ją do miseczki i postawiłem ją obok zwierzaka. Zaraz potem opuściłem pokój, zarzucając na ramiona pierwszą z brzegu koszulę. Potrzebowałem kawy, i to bardzo mocno.
      - Gdzie Hae? - usłyszałem, kiedy tylko pojawiłem się w drzwiach kuchni. Zerknąłem na Hyuka, podchodząc do ekspresu.
      - Śpi. Wiedząc, w jakim stanie był wczoraj, wnioskuję, że jeszcze trochę mu to zajmie - odparłem, nalewając życiodajnego płynu do największego kubka, jaki tylko znalazłem. Nie czułem się komfortowo - miałem wrażenie, że nagle wszyscy obecni w kuchni wlepili swoje spojrzenia w moje plecy. Co ja im takiego zrobiłem?
      - Sungmin-ah? - tym razem Kangin postanowił się wykazać. Podszedł do mnie i odsunął kołnierz mojej koszuli na bok, unosząc przy tym brwi. - Co ci się stało w szyję?
      Moje serce momentalnie zabiło mocniej, a ja odsunąłem sie od mężczyzny, przykładając dłoń do miejsca, w którym wczoraj ugryzł mnie Kyuhyun. Uśmiechnąłem się krzywo, na poczekaniu starając się wymyślić jakąś sensowną wymówkę.
      - To przez kota - odparłem, a kiedy posłał mi dziwne spojrzenie, odstawiłem kubek, by zapiąć koszulę do samego końca. Wiedziałem, że mi nie uwierzyli. Mało prawdopodobne, by Xian zrobił mi taki ślad, nawet, jeśli bardzo mnie kochał. Pewnie już bardziej wiarygodne by było, gdybym im oznajmił, że w nocy porwali mnie kosmici. Kangin już uchylał usta, by coś powiedzieć, wtedy do kuchni jednak wtoczył się wpół żywy Donghae.
      - Nigdy w życiu więcej nigdy nie piję - wymamrotał nieskładnie, siadając na krześle. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie równie świadomi, że to najzwyklejsze brednie - ale musieliśmy choć trochę poudawać, że nam go szkoda. Kiedy Hyuk starał się przywrócić go do życia, ja zabrałem się za robienie specyfiku, który choć trochę postawi go na nogi. Wrzątek, mocna herbata, pół szklanki cukru i sok z całej cytryny. Nim jednak postawiłem wszystko przez Rybą, sięgnąłem do lodówki po Danonka - tak przygotowany posiłek w końcu mu sprezentowałem. Nawet nie marudził, tylko od razu zabrał się na konsumowanie.


***

      Po śniadaniu i wlaniu w siebie kilku litrów kawy nie miałem zbyt wiele do roboty. Siedząc w pokoju i zastanawiając się, co mam zrobić, obserwowałem Xiana, któremu najwyraźniej bardzo spodobało się łóżko Donghae. Nie dziwię się. Też chciałem je zająć i gdyby Hae nie był takim chamem (i biegał troszkę wolniej), byłoby moje. Ale nie, ten zawsze musiał się jakoś wkręcić. Już pominę podstawianie haków i robienie zasłon dymnych, których zwykł używać w co trudniejszych dla niego sytuacjach.
      Kiedy tak siedziałem i zastanawiałem się nad wszystkimi wadami Donghae, jakie tylko znam, usłyszałem, jak ktoś otwiera drzwi. Myśląc, że to mój współlokator uchyliłem wargi, by ostrzec go przez kotem leżącym na łóżku, jednak... cóż, to nie był on. Pewnie gdybym nie był tak zaskoczony, rzuciłbym jakiś bajerancki tekst typu "to nie Afryka, tu są drzwi i się w nie puka", ale jakoś nie byłem w stanie.
      - Gdzie są moje ubrania? - zapytał Kyuhyun, a ja dopiero wtedy zacząłem przyglądać się temu, co ma na sobie. faktycznie, nie były to jego rzeczy. Czyżby Hyukjae pozwolił mu grzebać w swojej szafie?
Pff. Co mnie to. Niech ze grzebią w czym chcą.
      - W rogu - rzuciłem sucho, wzruszając ramionami. Więcej na niego nie spoglądając rozłożyłem się wygodnie na łóżku, udając, że jestem niesamowicie zaabsorbowany sufitem. Maknae podszedł do kartonu, zdjął z niego koc i zaczął taszczyć w kierunku drzwi. A proszę bardzo, na zdrowie. Niech zabiera je jak najdalej. Obrażony na cały świat zignorowałem fakt, że Kyu podszedł do łóżka i zaczął się we mnie bezustannie wpatrywać. Jestem piękny, nie będę mu żałować. Niech odbije sobie to, co codziennie musi oglądać w lustrze.
      - Przepraszam - powiedział w pewnym momencie, a ja w odpowiedzi jedynie lekko uniosłem brwi. Szczerze mówiąc chciałem mieć zamiar zupełnie gdzieś jego przeprosiny, ale moje cholerne zdradzieckie serce nie chciało mnie posłuchać. Zatrzepotało mocniej, a ja musiałem zaczerpnąć głębszego tchu.
      - Nie chciałem, żeby tak wyszło, naprawdę prze... - zaczął, ale ja tylko machnąłem ręką.
      - Jasne, rozumiem. Przeprosiłeś. Możesz już iść - burknąłem, odwracając głowę w bok. Miałem wrażenie, że Cho chce jeszcze coś dopowiedzieć, ale najwyraźniej sobie odpuścił. Chwilę po mojej odpowiedzi odwrócił się i wyszedł z pokoju, ciągnąc za sobą swój karton. Wyczekałem, aż zamknie drzwi i będąc pewnym, że nie da rady usłyszeć, zasłoniłem twarz rękami i jęknąłem zrezygnowany.
      Boże, czy Ty to widzisz?

2 komentarze:

  1. Minni <3 Obiektywizm poszedł się kochać bo Sungmin :-P Tak to jest jak z twoim biasem są trzy opowiadania po polsku na krzyż, dzięki ci panie za to, że po angielsku jest dużo bo bym umarła ;-) Ok koniec mojego marudzenia co do rozdziału, jak już powiedziałam obiektywna być nie mogę, ale baaaardzo mi się podobał ;-) Szczerze wątpię że jakiś facet ma danonki w lodówce XD Jeśli o exo chodzi to jako skromny czytelnik myślę, że kaisoo z dzieckiem trochę starszym, które nauczyło się pyskować to strzał w dziesiątkę :-) Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny :-D
    Visamin <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż... masz tę nominację, za karę c: http://not-a-cucumber.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń