środa, 2 października 2013

A man in Love [9/10]

      Annyeong!
       Chciałabym Was wszystkich przeprosić za tak długą nieobecność, ale niestety mój komputer miał małe problemy i musiałam oddać go do naprawy. D: Do tego nowy rok szkolny, znowu męczyć się z totalnie zrąbanymi ludźmi i nienormalnymi nauczycielami, nauka, niewyspanie, taka sytuacja... Mam jednak nadzieję, że teraz będzie trochę lżej. W najbliższym czasie postaram się dokończyć jedno KaiSoo, które próbuję napisać od Bóg jeden wie ile... no i może jeszcze coś nowego wymyślę. Po czyszczeniu dysku wszystkie zaczęte opowiadania mi przepadły i zostało tylko kilka, które mam zapisane tutaj na wersjach roboczych, więc muszę trochę je poopłakiwać. </3
      Teraz jednak przestaję ględzić i zapraszam na przedostatnią część A man in Love. Miłej lektury! c:

Tytuł: A man in Love.
Gatunek: Komedia, romans.  
Pairing: KyuMin.   
Ostrzeżenia: Moje dziwne poczucie humoru. ;__; 
Liczba słów: 1004.


       - Ryeowook, weź mnie zastrzel - poprosiłem, bez pukania wchodząc do pokoju mojego przyjaciela. Nigdy nie odczuwałem potrzeby, by informować go jakkolwiek przed moim przybyciem, bo przez moje roztargnienie widziałem go już we wszystkich możliwych sytuacjach, toteż dzień dzisiejszy nie był wyjątkiem. Jego wzrok w końcu odkleił się od kalendarza, w którym coś notował i przesunął na mnie, a jego brwi mimowolnie się uniosły.
      - Co...?
      - Wiem, że potrafisz, nie oszukasz mnie - wymamrotałem, przechodząc przez pokój i stając przy jego łóżku. Po kilku sekundach milczenia spocząłem, wciskając swój tyłek zaraz obok dongsaengowego i spoglądając na niego. Ryeo w międzyczasie zdążył odłożyć swój notes i obrócić się przodem w moją stronę, byle tylko móc lepiej mnie widzieć.
      - Co jest? - zapytał. Zacisnąłem lekko wargi, nie do końca wiedząc, jak ująć mój... problem w kilku słowach. A do tego tak, by tamten mnie zrozumiał i nie wziął za wariata. Wiedziałem, że zmyślanie nic nie da, bo Wook zawsze wiedział, kiedy kłamię i musiałem być szczery jak na spowiedzi.
      W ogóle, to czemu nie poszedłem z tym do Siwona?
      - Chodzi o Kyuhyuna - zacząłem, ale nie dane mi było skończyć. Kiedy tylko zobaczyłem, jak przewraca oczami, straciłem całkowitą ochotę do zwierzeń. - Nawet nie powiedziałem, o co chodzi, a ty już...
Burknąłem, ale nie wywołało to należytego wrażenia. Moja reakcja najwyraźniej mocno rozbawiła Ryeowooka, gdyż po prostu zachichotał, patrząc mi prosto w oczy. Tak być nie może! Zdenerwowany jego brakiem jakiejkolwiek pomocy, podniosłem się z zamiarem wyjścia, ale tego też nie mogłem zrobić. Ryeo położył rękę na moim ramieniu i przyciągnął mnie z powrotem do siebie, uśmiechając się ciepło.
      - Przyjaźnimy się, prawda, Sungmin-ah? - zapytał, a ja posłałem mu podejrzliwe spojrzenie. Co to miało być? Wywiad środowiskowy?
      - Do teraz myślałem, że tak - oznajmiłem, wydymając wargi. Zaraz jednak przyznałem mu niechętnie rację, nie chcąc, by zaczął sądzić, że to prawda. Żartowanie nie zawsze wychodziło mi perfekcyjnie.
      - A więc, mój przyjacielu, powiem ci coś w sekrecie - chyba zrozumiał, że jestem w nienajlepszym humorze, bo odpuścił sobie budującą napięcie pauzę. - Kyuhyun wyszedł ode mnie przed chwilą i sądzę, że jemu chodziło o to samo, o co chodzi tobie.
      - Słucham?! - prawie wykrzyknąłem, nie mogąc uwierzyć w jego słowa. Kyuhyun już nawet do przyjaciół mi się dobierał! Szlag człowieka może z nim trafić!
      - Hej, hej, spokojnie - szybko powiedział Wook, klepiąc mnie po plecach. - Po prostu porozmawiajcie ze sobą od serca, okej? Widzę, że obu wam zależy, a to naprawdę pomo...
      - Ale mi na nim nie zależy! - warknąłem, wstając i wbijając ręce w kieszenie. Jeszcze czego! To, że raz zdarzyło mi się prawie uprawiać z nim seks, nie znaczy, że mi zależy. - Jest po prostu małym, wkurzającym i najbardziej złośliwym stworzeniem, jakie chodzi po tej planecie. Wszystkich traktuje z góry, jakby był pępkiem świata, a do tego...
      - Sungmin-ah, kogo próbujesz oszukać? - po tych słowach już nie wytrzymałem. Bez słowa wyszedłem z jego pokoju, w dalszym ciągu nie chcąc wierzyć w to, co mówił.


***


      Kolejne kilka dni spędziłem sam. Udało mi się jakoś wyprosić kilka dni wolnego, symulując objawy dość ciężkiej odmiany malarii (dop.aut. na początku przez przypadek napisałam tutaj 'marihuany', ale wątpię, czy przy udawaniu objawów marihuany gdziekolwiek go wypuścili) i nawet nie trudząc się spakowaniem rzeczy, pojechałem do swojego mieszkania. To było jedyne miejsce, w którym miałem szanse na jakikolwiek spokój i czas na przemyślenia (oprócz swojej szafy w dormie, ale głupio by mi było siedzieć tam kilka dni bez przerwy). Zamknąłem drzwi na trzy spusty, przygotowałem niesamowicie ogromną ilość kawy i usiadłem na kanapie, wlepiając wzrok w panoramę Seulu za oknem. Nie przeszkodziło mi, że wkrótce zrobiło się ciemno - nie potrzebowałem światła. Wystarczył blady blask neonów, który wlewał się do pokoju przez szyby. Niestety, pomimo tego, że starałem się wpaść na cokolwiek, bardzo marnie mi to szło.
      Yah, czym sobie na takie coś zasłużyłem?! pomyślałem, fuknąwszy ze złością. Dlaczego nie mogłem mieć problemów z jakąś miłą, słodką dziewczyną, tylko trafił mi się ten mały ciołek? Bez niego wszystko byłoby łatwiejsze! Nie musiałbym nad niczym myśleć, zamiast tego gadając o jakichś głupich rzeczach z Donghae. Ale nie. Muszę cierpieć, ruszyć mózg. Jakbym nie miał dość roboty.
      W ogóle, to dlaczego to dla mnie tak wielki problem? On jest facetem, ja jestem facetem, nawet nie powinienem myśleć o nim w takich kategoriach, w jakich to teraz robię. Przecież chociażby sama wizja naszego związku jest.. chora. Tak bardzo chora, że po plecach przeszły mi aż ciarki. Ach, pół biedy związek. Pomyśleć, że prawie się z nim przespałem! Z facetem! Z Kyhuyunem! Nie ważne, że to było po pijaku... całowaliśmy się, dotykaliśmy w TAKI sposób... w brzuchu aż mnie zaczęło coś uciskać, jak przypomniałem sobie jego język we własnych ustach. Tyle, że to nie był ten ucisk, jakiego można by się spodziewać...
      - No chyba nie! - zawołałem, opuszczając głowę i widząc niemałe wybrzuszenie w swoich spodniach. - I ty, Brutusie, przeciwko mnie!?

***


      Przez dwa następne dni starałem się w ogóle nie myśleć na ten temat, nie chcąc, by nieodpowiednie reakcje przypadkiem nie powróciły. Posprzątałem, zrobiłem pranie, spakowałem rzeczy, które chciałem zabrać ze sobą do dormy, kiedy tam wrócę... czyli po prostu zająłem mój umysł rzeczami zupełnie przyziemnymi. nie powiem, szło mi całkiem dobrze, dopóki podczas szorowania podłóg nie usłyszałem dźwięku smsa.
    Od: Kyuhyun

    Wiem, że tak naprawdę nie jesteś
    chory i pojechałeś do domu, żeby
    nie musieć mnie więcej widzieć.
    Rozumiem. Przepraszam. Przed
    drzwiami masz butelkę wódki.

      Moje serce z nieuzasadnionego powodu zadrgało, kiedy skończyłem czytać wiadomość. Powinienem cieszyć się, że w końcu zrozumiał, że jego towarzystwo mi nie odpowiada... ale tak się nie stało.
      - Szlag - burknąłem, podchodząc do drzwi i uchylając je. Faktycznie, na wycieraczce stała przezroczysta butelka ze zbyt oczywistą zawartością. Boże, po co on mi dawał wódkę? Żebym się upił i zapomniał, że jest najbardziej denerwującym stworzeniem na świecie? Z cichym westchnięciem podniosłem swój prezent i chwyciłem za telefon.
    Do: Kyuhyun

    Wiem, że jeszcze nie poszedłeś.
    Wchodź. Sam wszystkiego nie
    wypiję.

      Po wysłaniu wiadomości cofnąłem się wgłąb mieszkania, zostawiając uchylone drzwi. Kiedy usłyszałem jego kroki i ciche skrzypnięcie zamykanego zamka, na moich wargach pojawił się delikatny uśmiech, którego jednak mu nie pokazałem. Jeszcze nie.

2 komentarze:

  1. Powrót w dobrym stylu ;-] Jeszcze tylko jeden rozdział ? :'( To nie sprawiedliwe że wszystko co dobre musi się kończyć ;-) Będą pili wódkę, a wiadomo nie od dziś, że alkohol nie tylko rozwiązuje język ale też pomaga zrzucić ubranie ^.^ (i tak pewnie nie dasz tu smuta ale daj mi chwilę pomarzyć) Hmm KaiSoo mówisz ? Strzelam że to Exo bo kompletnie nie świta mi, co to za paring XD
    VisaMin
    Ps: Poopłakuje z tobą stracone opowiadania [*]

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo, czuję się jak Twój stalker haha. Ale chyba opinii nigdy za mało, prawda? Dlatego pozwolę sobie skomentować również i to wspaniałe dzieło. Że kocham komedię, to już wspomniałam pod one shotem, ale powtórzę to jeszcze raz. Zwłaszcza te w Twoim wykonaniu przypadły mi do gustu. Chyba mamy podobne poczucie humoru, dlatego tak dobrze mi się to czytało. Łyknęłam wszystkie rozdziały wczoraj i żałowałam tylko jednej rzeczy... że rozdziały nie są dłuższe! :3 Bo z chęcią bym czytała i czytała dalej i więcej. Powiem Ci w mało tajnej tajemnicy, że to pierwszy fanfick z Super Junior jaki czytałam. I cieszę się, że "inicjację" przeszłam akurat z "a man in love", bo spodobało mi się na tyle, że teraz naprawdę zacznę czytać o SJ ;D Pairing mnie zaintrygował, bo chłopcy mają tak ostre charakterki, a jednocześnie są jacyś tacy mega słodcy :3 Haha, wódka na przeprosiny - młody ma pomyślunek :D Z tego co widzę, to ostatniego rozdziału jeszcze nie ma, racja? Mam ogromną nadzieję, że prędzej czy później dodasz, bo teraz tak bez zakończenia to mnie ciekawość zeżre. Nawet złapałam się na dopowiadaniu sobie końcówki :o
    Pozdrawiam serdecznie, weny życzę! (zwłaszcza dużo weny na zakończenie :3)

    OdpowiedzUsuń